O leczeniu współuzależnienia, psychoterapii grupowej i lęku przed jej rozpoczęciem.

Współuzależnienie, to nie wspólne picie czy zażywanie środków psychoaktywnych, lecz życie i funkcjonowanie w związku z osobą uzależnioną - powodujące stały, silny stres, nieustanną emocjonalną gotowość do pomagania-ratowania i wiara w to, że może tym razem się uda.

To także wstyd, poczucie krzywdy, żal i narastająca złość. Również potrzeba kontroli oraz wysoki poziom lęku i niespełniające się życzenie żeby wreszcie wszystko było dobrze.

W obszarze praktyki klinicznej, osoby doświadczające trudności i takiego poziomu cierpienia, który początkowo jest trudny, bądź zdaje się niemożliwym do zwerbalizowania, różnią się od siebie pod względem występujących objawów, poziomu intensywności afektu, tolerancji na interwencje terapeutyczne i możliwości skorzystania z nich. Terapia ma największe szanse na powodzenie, gdy dopasowana jest do indywidualnych potrzeb i trudności poszczególnych osób oraz predyspozycji do współpracy w poszukiwaniu rozumienia.

Psychoterapia grupowa, uznana powszechnie za skuteczną metodę leczenia, byłaby zatem odpowiedzią na potrzeby pacjentów reprezentujących całe spektrum zróżnicowanych symptomów. Doświadczenie przynależności w specyficznym układzie sieci relacyjnych, emocjonalnych, interakcji i wymian zachodzących pomiędzy uczestnikami, w których fragmenty osobistych historii i doświadczeń, przeplatają się w podobieństwach i różnicach widzianych w innych, stanowią trzon zdrowienia. Silny przymus udawania i ukrywania, pogłębia społeczną izolację, wzmacniając tym samym poczucie inności. W psychoterapii grupowej, między innymi, odkrywa się podobieństwa, dzięki czemu poziom izolacji zastaje zmniejszony, co jest szczególnie istotne w leczeniu.

Współuzależnienie to temat trudny i nasycony wstydem, szczególnie, w kontekście tzw. dobrych rodziny (o wysokim statusie społecznym, finansowym, towarzyskim). To temat niejednokrotnie traktowany bez odpowiedniej powagi i kontekstu klinicznego. Współuzależnienie nie jest zaburzeniem psychicznym w rozumieniu międzynarodowej klasyfikacji ICD 10.

Współuzależnienie można określić, jako wyuczony lub jedyny dostępny sposób reagowania wobec sytuacji życia z osobą uzależnioną, albo inną, która funkcjonuje w sposób niszczący (również związki, w których partner stosuje przemoc fizyczną, niekoniecznie nadużywając alkoholu). Z czasem funkcjonowanie w takiej relacji czy rodzinie, powoduje silne psychiczne uwikłanie oraz systematyczne utrwalanie indywidualnych wzorców reagowania i zachowania. Można mówić między innymi o destrukcyjnych mechanizmach adaptacyjnych, których zadaniem jest utrzymanie rodzinnej homeostazy, powodującej niekończące się pasmo cierpienia.

Jednym z najtrudniejszych etapów wychodzenia ze współuzależnienia jest praca nad skonfrontowaniem bolesnego faktu, dotyczącego nieświadomego i nieinicjalnego „wspomagania” uzależniania partnera, utrzymując status quo. Współuzależnienie można określić, jako coś na podobieństwo „aprobaty”, by zachowanie bliskiej osoby miało działanie inflacyjne, a jednoczenie stanowiło kotwicę, dzięki której można wyobrażeniowo próbować uskuteczniać kontrolę. Jest to rodzaj niekończącej się gry, współuczestnictwa w celebracji powolnego wyniszczania, życia w prywatnym piekle.

W terapii osób doświadczających współuzależnienia, czy funkcjonujących w tak zwanych „toksycznych związkach” istotną będzie praca nad stopniowym zwiększaniem regulacji afektu, co oznacza identyfikowanie i rozróżnianie emocji w momencie ich przeżywania (trakcie terapii mogą pojawiać się sytuacje wywołujące silne dysregulacje emocjonalne). Wielu osobom, wydaje się początkowo niezwykle trudnym zadaniem, odróżnienie wściekłości czy gniewu, od przykładowo – smutku. To oznaka dysocjacyjnego braku łączności ze strefą emocji. Separując myśli od uczuć, rozprasza się konflikt, zachowując jego intelektualne aspekty, przy jednoczesnym unikaniu kontaktu z zagrażającymi uczuciami. Doświadczenie złości, przełamuje opór przeciwko jej wyrażeniu, bezpośredniemu – nie biernie-agresywnemu, jak dotąd było w zwyczaju. Emocje (…) muszą zastać rozpoznane, (jako własne) i doświadczone w ciele; ostatecznie emocje muszą uzyskać swój werbalny wyraz i zostać zorganizowane w narracyjną opowieść osoby – własną historię życia[1]

Nabywanie w procesie terapii zdolności dyferencjacji i eksploracja stanów emocjonalnych, stanowi zatem czynnik niezbędny, by uwalniać się ze współuzależnienia. Pojawiałby się również konieczny do rozważania kolejny wewnętrzny konflikt, w którym zachodzi polaryzacja, pomiędzy pragnieniem autonomii, a zależnością od tego (tej), który nazywany jest oprawcą, krzywdzicielem, sprawcą.

Charakterystyczna dla współuzależnienia jest intensywna emocjonalna fuzja, utrudniony dostęp do wewnętrznego poczucia siebie (wewnętrznego Ja), oraz spójnego poczucia tożsamości, by móc przestać realizować dręczący cykl (muszę wiedzieć, kim jestem, jaki (jaka) jestem, czego pragnę i jakie są moje oczekiwania). Wartościową, w pracy nad współuzależnieniem będzie próba nadawania znaczeń, która stanowi w ujęciu psychologii analitycznej, rodzaj zdrowego odżywiania, nie gotowego pokarmu[2] Ponadto, umiejętność tolerowania frustracji, o której wspomina Bion, stanowi niezbędny element, umożliwiający psychice rozwój i kreowanie myśli, jako środka pozwalającego na przeżycie rozczarowania, a w konsekwencji lęku, bez zaprzeczania mu.

Teorie psychoanalityczne gruntownie i długo badają nieświadome motywacje pacjenta, które są przyczyną jego trudności i niemożności sprawnego radzenia sobie w otaczającym świecie. Szczególną uwagę w procesie terapeutycznym, przywiązuje się do analizy i rozpoznawania mechanizmów obronnych, których psychoanaliza wyróżniła kilkanaście. Jedną z ich funkcji jest zapobieżenie chaosowi i dezintegracji. Nie wszystkie są niekorzystne. Przykładem może być sublimacja, polegająca na przemieszczeniu popędów, które nie mogą być zaspokojone w zgodny z normami sposób, na taki, który będzie akceptowany społecznie. Mechanizmy obronne pełnią funkcję podobną do mitów rodzinnych, które utrzymują systemową homeostazę, stojąc na straży, po to, by świat zewnętrzny nie miał zbyt jasnego obrazu rodziny.

Dzięki świadomemu unaocznieniu antagonizmów i przywołaniu wspomnień, z plastycznym użyciem obron, tworzy się, czy raczej dojrzewa ego. Dzięki temu twórczemu procesowi pacjent ma szansę, by zacząć na nowo funkcjonować, w zupełnie inny niż dotychczas sposób. Bardziej satysfakcjonujący i świadomy, z możliwością nazywania tego, co jest, tu i teraz. Terapia grupowa pozwala, by w możliwie bezpieczny sposób pacjenci spotkali się z treściami bolesnymi, frustrującymi poprzez m.in. ukazywanie zależności czy nadawanie znaczeń. Doświadczenia kształtują strukturę osobowości. U wielu ludzi przeszłość żyje w teraźniejszości. Aby móc uwolnić się od tego rodzaju ograniczeń, koniecznym będzie przyjęcie postawy pozwalającej na uświadomienie przeżyć, które te ograniczenia narzuciły. Dla Junga, celem psychoterapii (analizy) było między innymi rozwinięcie świadomości tych zachowań czy sytuacji, które tworzą najsilniejsze projekcje w życiu danej osoby, co znaczyłoby w uproszczeniu, że rezygnacja z kompulsywnej dominacji jest równoznaczna z przyznaniem, że Cień w nas istnieje realnie. Psychoterapia jest wstępem i nową szansą na budowanie relacji i przeżywanie emocji bez „środków zastępczych”. Freud pisał o przekształcaniu histerycznego cierpienia w zwykłe poczucie nieszczęścia, przez co rozumiał zastępowanie nieskutecznych strategii obronnych i niedojrzałych struktur psychicznych funkcjonowania, bardziej przydatnymi sposobami stawiania czoła rzeczywistości

Bagatelizowanie uczuć z obawy, że gdy raz się odezwą, nie będzie możliwości, aby sobie z nimi poradzić, niejednokrotnie jest jedynym znanym sposobem działania z przyszłości, kiedy trzeba było nie czuć, żeby przeżyć. Z perspektywy dorosłego człowieka nie jesteśmy już ani bezradni ani bezbronni, lecz dojrzalsi, jeśli chodzi o rozumienie życia. Ugruntowanie i wzmocnienie owej dojrzałości w procesie psychoterapii, daje możliwość zastąpienia dotychczasowych, nieefektywnych czy szkodliwych sposobów reagowania i funkcjonowania takimi, które nie będą hamowały potrzeb, pragnień czy rozwoju. Psychoterapia jest procesem długim i wymagającym, który może stanowić przyczynek do zmiany, lecz niejednokrotnie wzbudza sporo lęku, właśnie przed tą zmianą. Również wstyd utrudnia podjęcie decyzji o leczeniu, szczególnie dla osób współuzależnionych, powstrzymuje przed zaakceptowaniem diagnozy i podjęciem psychoterapii. Sama świadomość nie wystarczy, by zmienić głęboko zakorzenione postawy i wzorce. Zasadnym zadaje się być w pierwszym kroku, odbycie żałoby po stracie tego, czego zastąpić się nie da. Zanim świadomie dokona się zmiana, każda głęboko zakorzeniona postawa musi zaistnieć i zostać rozpoznana, jako problematyczna. Życie w relacji okraszonej nieustającym napięciem – boli, ale jest znane. Kreowanie w procesie psychoterapii uzasadnionej, krytycznej postawy, tolerowanie krytyki, nadawanie znaczenia afektom, naturalnie pojawiające się porażki, ale także to, co można nazwać sukcesem, który może być do zniesienia równie trudny, jak cierpienie, wpisuje się w kontekst leczenia.

[1] Kalsched D; Wewnętrzny świat traumy. Archetypowe obrony Jaźni, Zysk i Ska wyd., str. 79

[2] Z seminarium (maj 2017) Gustava Bovensiepena w szkoleniu zaawansowanym PTPJ.

Autorka: Katarzyna Włoch Hyla
katarzynawlochhyla.pl


Fundacja Rozwoju i Promocji Psychoterapii
Dane kontaktowe i korespondencyjne
ul. Wiktora Brysza 8, 41-800 Zabrze
zarzad@fripp.org.pl



Siedziba Fundacji
ul. Wiktora Brysza 8, 41-800 Zabrze

+48 32 726 11 79
+48 606 313 066
info@fripp.org.pl



Konto bankowe
ING Bank Śląski
97 1050 1298 1000 0090 3026 5772

NIP: 6482769511 REGON: 243398589
KRS: 0000482005

© 2024 Fundacja Rozwoju i Promocji Psychoterapii.
Webdesign: VdeMedia